Wysoki Most to mała wieś założona w XVIII wieku na północnym skraju Puszczy Augustowskiej. Osada liczy obecnie kilka zagród położonych wzdłuż rzeki Czarnej
Hańczy. Zresztą nigdy nie była to duża wieś. Gleby są tu marnej jakości, co nie sprzyjało osadnictwu rolniczemu i rozwojowi wsi. Głównym źródłem utrzymania
miejscowych pozostawał las. Liczne ślady po smolarniach z XVIII wieku wskazują wręcz na „przemysłowy” charakter początków wsi. Jest to ciekawa historia,
ale cofnijmy się jeszcze dalej w przeszłość. Co było tu wcześniej?
Wiadomo, że od XIV wieku przez dzisiejszy Wysoki Most prowadził główny szlak komunikacyjny w naszym regionie, zwany Wielką Drogą Okmińską. W miejscu
obecnego betonowego mostu była przeprawa przez rzekę. Bezpośrednio za przeprawą trakt rozdzielał się, prowadząc do grodów nad Niemnem i Wilią na Litwie.
Przy skrzyżowaniu traktów warto się było osiedlać, bo dawało to możliwość handlu z podróżnymi. Było to także odpowiednie miejsce dla osady osocznika
strzegącego przeprawy i okolicznych ostępów leśnych. Niestety, na osadnictwo średniowieczne brak dotychczas historycznych i archeologicznych dowodów,
natomiast widoczne są ślady osad ze znacznie starszych czasów. Droga wzdłuż Czarnej Hańczy wydaje się dużo starsza niż podają źródła historyczne i to o
kilka tysięcy lat. Znaleziska archeologiczne wskazują bowiem, że już trzy lub cztery tysiące lat temu istniała w dzisiejszym Wysokim Moście wieś
zamieszkała przez grupę ludzi, którzy pozostawili po sobie widoczne do dzisiaj ślady egzystencji.
Życie codzienne w osadzie neolitycznej
(rys. Zdenek Burian:„Pradzieje człowieka" MULTICO 1993)
W tym czasie okoliczne tereny pokrywała ogromna puszcza, w której żyło bardzo niewielu ludzi. Miejscowi nie zakładali wtedy stałych siedzib, lecz ciągle
wędrowali, polując na zwierzęta, łowiąc ryby czy zbierając jadalne rośliny. W miejscach ich traperskich obozowisk można znaleźć porzucone narzędzia
krzemienne. Najczęściej są to drapacze, rylce, przekłuwacze, trójkątne lub trapezowe zbrojniki narzędzi z kości i drewna, czasami złamane grociki strzał.
Narzędzia te są stosunkowo nieduże, wielkości monet lub tylko nieco większe. Wykonywano je z miejscowego krzemienia, a służyły do polowania, sprawiania
tusz ubitych zwierząt, wytwarzania odzieży i potrzebnych przedmiotów. Ciekawe, że tego typu narzędzia niewiele zmieniały się przez dziesięć tysięcy lat
pobytu ludzi na naszym terenie. Wprawne oko w niektórych miejscach terenu pozwala dostrzec dużo odłupków krzemiennych i pojedyncze narzędzia. Są one typowe
dla całego regionu, więc ich odkrycie niewiele wnosi do znanej wiedzy na temat życia dawnych mieszkańców. Tym cenniejsze jest odkrycie miejsca, w którym
znalezione narzędzia wskazują na osiadły tryb życia oraz odmienną od dotychczasowej kulturę materialną mieszkańców.
Osadę w dzisiejszym Wysokim Moście założono trzy lub może cztery tysiące lat temu nad brzegiem rzeki, którą dzisiaj zwiemy Czarną Hańczą. Zapewne rzeka
miała wówczas jakąś inną indoeuropejską nazwę. Miejsce nie było przypadkowe, ale najlepsze z możliwych do zamieszkania. Nawet dzisiaj, mimo zmian
otoczenia, jest to bardzo sprzyjający osadnictwu, suchy i równy teren. Rzeka jest wystarczająco głęboka, aby korzystać z łodzi, zasobna w ryby, zwierzynę
wodną i ptaki. Okoliczny las urozmaicony jest jeziorami i strumieniami.
Wnętrze prahistorycznej chaty z II-I tysiąclecia p.n.e.
(rys. Zdenek Burian:„Pradzieje człowieka" MULTICO 1993)
Na osadę wybrano miejsce, gdzie do rzeki wpadał strumyk zasilany z podziemnego źródła, w którym woda była smaczna i zimna. Zresztą w tej okolicy jest dużo
więcej źródeł. Nie bez podstaw pobliską wieś nazwano Studzianym Lasem. Podziemny ciek wodny zasilał w tym czasie niewielki staw położony w środku osady, a oddzielony od rzeki naturalnym wałem ziemnym. Dzięki obecności wody, gleba w pobliżu osady była dostatecznie żyzna do uprawy, a nadrzeczne łąki dawały
dobrą trawę dla bydła.
Założona w takim miejscu osada składała się z co najmniej dwóch zagród. Wskazują na to dwa wyraźne skupiska narzędzi krzemiennych oraz fragmenty glinianej
polepy, które najliczniejsze są w pobliżu stawu. Gliniana polepa stanowiła niegdyś podłogi izb mieszkalnych, wypełniała drewniane szkielety ścian domów,
stanowiła konstrukcję pieców i jam zasobowych na produkty spożywcze. Na terenie osady spotyka się także ręcznie lepioną, grubą ceramikę – fragmenty naczyń.
Najciekawsze są jednak narzędzia krzemienne. Są rzadko spotykane na Suwalszczyźnie. Archeolodzy określają je terminem „płoszcza”. Pewnie dlatego, że są
duże i płaskie.
Fragment żarna i kamienny rozcierak z osady w Wysokim Moście (I-II tysiąclecie p.n.e). Fot. Zdzisław Zaborowski
Właśnie wielkość tych narzędzi początkowo najbardziej zwraca uwagę. Na tle licznych, nie mniej ciekawych, ale drobnych krzemiennych narzędzi łowieckich z
epoki kamienia, te są duże, wręcz masywnie wykonane. Pierwszą myślą, jaka przychodzi do głowy, jest skojarzenie ich z wytworami neandertalczyków, które
wydobyto z jaskiń w południowej Polsce. Postać neandertalczyka jest powszechnie znana, a narzędzia, które wytwarzał, zobaczyć można w muzeach lub na
filmach popularnonaukowych. Wiadomo jednak, że na naszym terenie wytworów neandertalczyków nie znajdziemy, bo nawet jeżeli są, to spoczywają pod grubą
warstwą osadów lodowcowych. Oznacza to, że narzędzia znad Czarnej Hańczy wykonał Homo sapiens.
|
|
Archeolodzy, po obejrzeniu i wykonaniu dokumentacji rysunkowej, stwierdzili,
że płosz- cza pochodzą z młodszej epoki kamienia (neolitu) lub początku
epoki brązu, a więc mają około trzech lub czterech tysięcy lat. Wykonane
zostały przez ludzi, którzy prawdopodobnie prowadzili osiadły tryb życia.
Utrzymywali się polując na zwierzynę leśną i zbierając owoce runa leśnego,
ale zajmowali się również hodowlą zwierząt udomowionych i uprawą roślin
zbożowych. Pradziejowa osada w Wysokim Moście może więc być ciekawym
przykładem jednej z pierwszych osad rolniczych na naszym terenie. Co
wskazuje na to, że była to osada trwale zamieszkiwana?
Fragment glinianej polepy z konstrukcji budynku
z prahistorycznej osady w
Wysokim Moście
(I-II tysiąclecie p.n.e). Fot. Zdzisław Zaborowski
Trudno to stwierdzić bezpośrednio, ponieważ nie widać żadnych śladów budynków, ani przekształceń terenu. Jednak ilość odłupków i łusek krzemiennych, które
towarzyszą narzędziom, pozwala ocenić, że osada musiała mieć charakter trwały. Na zaoranym polu, w miejscach, gdzie stały budynki, ziemia jest nieco
ciemniejsza i upstrzona połyskującymi łuseczkami krzemieni. Tylko one mogły przetrwać taki szmat czasu, oznaczając miejsca dawnych domów.
Spotykane w osadzie narzędzia krzemienne są starannie wykonane, ale niegładzone. Widocznie tworzono je wyłącznie w celach użytkowych. Po uszkodzeniu, po
prostu je wyrzucano i robiono nowe. Precyzyjne gładzenie narzędzi, kojarzone z najmłodszą epoką kamienia - neolitem, dotyczyło chyba tylko przedmiotów
przeznaczonych na handel wymienny lub jako dary grobowe. Wkład pracy potrzebny do wygładzenia krzemiennych narzędzi był przecież olbrzymi.
Przyglądając się znaleziskom, można odnieść wrażenie, że mogły być wytworami jednego człowieka, który prowadził rodzaj warsztatu krzemieniarskiego. Spośród
odnalezionych narzędzi tylko część to przedmioty skończone. Większość reprezentuje różne etapy ich wytwarzania, poczynając od grubo ociosanych brył,
poprzez prawie ukończone półwytwory do całkowicie wykonanych egzemplarzy. Możliwe, że w osa- dzie mieszkał rzemieślnik, który wytwarzał narzędzia w celu
sprzedaży podróżnym wędrującym starą drogą wzdłuż rzeki. Pośród wytworów najliczniej reprezentowane są ciosaki, siekierki i groty oszczepów, ale zdarzają
się również pięknie wyprofilowane krzemienne noże. Ich ostrza zostały bardzo starannie wykonane z jednorodnego kawałka płaskiego krzemienia poprzez
precyzyjne odbijanie odłupków wzdłuż krawędzi. Wśród znalezisk przeważnie zdarzają się tylko fragmenty noży, ale w jednym przypadku można złożyć cały nóż.
Połówki pasują do siebie jak puzzle. Taka sytuacja budzi zawsze duże emocje. Można to porównać do uratowania kawałka starego filmu ze zniszczonej płyty.
Umysł próbuje zinterpretować zagadkowe znalezisko, a wyobraźnia podpowiada taką oto możliwość… Postać krępego człowieka pochyla się nad ogniskiem, a przez
nieuwagę z jego otwartej dłoni wypada cenny krzemienny nóż, uderzając o płaski kamień paleniska, na którym smaży się soczyste mięsiwo z ubitego jelenia.
Słychać brzęk rozpadającego się ostrza i mocne prehistoryczne przekleństwa…
.
Krzemienne ciosaki z prahistorycznej osady w Wysokim Moście (I-II tysiąclecie p.n.e). Fot. Zdzisław Zaborowski
Oprócz dużych narzędzi łowieckich, spotyka się także małe grociki strzał w kształcie liścia wierzby, znane na naszym terenie od późnego paleolitu. Mają one
długość około 3 centymetrów, bardzo staranne załuskanie krawędzi (retusz) oraz wyprofilowany trzoneczek do wciśnięcia w drzewce strzały. Liczne są drapacze
i rylce. Mogą to być narzędzia ze starszych obozowisk mezolitycznych. Pośród narzędzi drobnych, najciekawszy jest wiertnik z tzw. retuszem zwrotnym –
asymetrycznym załuskaniem ostrza, wykonanym tak, aby wiercić małe otworki w drewnie, kości lub skórach. Narzędziom towarzyszą łuski, okruchy, odłupki, świeżaki i krzemienne rdzenie, z których odłupywano lub odbijano płaskie wióry. Czynność ta powtarzana do wyeksploatowania rdzenia, dawała na stożkowo
ukształtowanej bryłce krzemienia bardzo regularny układ pasm i krawędzi przypominający wzór na grubo obranym ze skóry ziemniaku.
Pośród narzędzi łowieckich spotyka się na terenie osady nieliczne przedmioty wykonane z kamienia służące prawdopodobnie do rozcierania ziaren zbóż.
Najciekawszy jest kawałek misy żarna z wyraźnie wyszlifowaną powierzchnią oraz wygładzony w wyniku użytkowania kamień- rozcierak. Oczywiście, bez
przeprowadzenia specjalistycznych badań terenowych trudno orzec, czy przedmioty te rzeczywiście służyły do rozcierania ziaren zbóż na mąkę. Mogły służyć
przecież do rozcierania orzechów z lasu lub ziaren dzikich roślin łąkowych. Wątpliwości rozwiałyby badania palinologiczne osadów torfowych z pobliskiej
doliny Czarnej Hańczy. Przy okazji takiego sondażu na pewno dałoby się odnaleźć w torfie wiele świetnie zakonserwowanych przedmiotów z drewna, kości i
rogu, które tylko tam mogłyby przetrwać cztery tysiące lat.
Fragmenty krzemiennego noża z prahistorycznej osady
w Wysokim Moście (I-II tysiąclecie p.n.e).
Fot. Zdzisław Zaborowski
Domniemywać należy, że skoro narzędzia łowieckie pochodzą z młodszej epoki kamienia lub epoki brązu, to żarna, rozcieraki i fragmenty glinianych naczyń
mogły służyć przetwarzaniu i przechowywaniu produktów rolniczych. Warto dodać, że w naszym regionie, w epoce brązu, rzadko posługiwano się tym metalem, a
ludzie wciąż korzystali z narzędzi krzemiennych i kamiennych. W tym czasie społeczności rolnicze z południa Europy stopniowo rozszerzały zasięg osadniczy,
ale na nasze tereny rolnicy dotarli dopiero około połowy trzeciego tysiąclecia przed naszą erą. Z powodu surowego klimatu i bardzo małego zaludnienia
rolnictwo z wielkim trudem zakorzeniało się w naszych stronach. Przez wiele stuleci nieliczne grupki ludności miejscowej kontaktowały się z rolnikami i pasterzami z południa, zapożyczając od nich przydatne umiejętności, jak hodowlę zwierząt, uprawę roślin zbożowych, wytwarzanie naczyń glinianych, budowę
drewnianych domów. Dopiero na przełomie naszej ery, wraz ze znaczącym napływem ludności bałtyjskiej z dorzecza Dniepru i Dźwiny, rolnictwo zdominowało
trapersko-rolniczy styl życia tutejszych mieszkańców.
Życie w neolitycznej osadzie w dzisiejszym Wysokim Moście mogło wyglądać tak, jak na zamieszczonych obok ilustracjach pochodzących z książki „Pradzieje
człowieka”, której autorem jest Zdenek Burian – rysownik, który z dużym realizmem przedstawił tamte czasy.
Może w przyszłości wykonane zostaną dokładniejsze badania archeologiczne tej osady i dowiemy się o niej więcej.
|