Nr 4/2009

PARK I JEGO MIESZKAŃCY

  

Konny portret Mariana Pokropka. (fot. D. Skłodowska

 

Maciej Ambrosiewicz

  

Badacz wsi polskiej -

MARIAN POKROPEK

  

  

Marian Pokropek (ur. 7 września 1932 w Maryjce w gminie Brwinów ) – etnograf polski, profesor dr hab., pracownik Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego, założyciel Muzeum Polskiej Sztuki Ludowej w Otrębusach.

   

- Panie Profesorze, od wielu lat zajmuje się Pan tradycyjnym budownictwem i etnografią na Suwalszczyźnie. Urodził się Pan i wychował w Warszawie. Skąd to zainteresowanie Suwalszczyzną i kiedy pierwszy raz zawitał Pan tutaj, nad Wigry?

   

- Po raz pierwszy o Suwalszczyźnie, a właściwie o jeziorze Wigry dowiedziałem się jako uczeń gimnazjum Batorego w Warszawie i jako harcerz 23 WDH zwanej „Pomarańczarnią”, która to drużyna działała przy tym gimnazjum. Były to pierwsze lata powojenne z żywymi tradycjami walki niepodległościowej, Powstania Warszawskiego i Szarych Szeregów. O Wigrach dowiedziałem się z lektur, w jednym z opowiadań przeczytałem o przygodzie harcerzy podczas burzy na jeziorze Wigry. Opowiadanie to wywarło na mnie tak duże wrażenie, że postanowiłem to jezioro zobaczyć.

   

- Czy może Pan Profesor przywołać tytuł książki z tamtego czasu o Wigrach?

   

- O jeziorze Wigry czerpałem wiadomości z pracy Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego „Puszcze polskie”, który zawarł taką uwagę: „W otoku puszcz Perstuńskiej i Przełomskiej kryło się niegdyś to ogromne, kapryśnie jezioro o brzegach zawile powyginanych, pociętych mnogością zatok, mniejszych zalewisk i przylądków”. Wkrótce nadarzyła się okazja. W klasie maturalnej, w wakacje odbyłem wycieczkę rowerową po północno-wschodniej Polsce, i dotarłem na ten jedyny skrawek w granicach Polski dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, na dawne ziemie jaćwieskie.

   

- To była wycieczka...

   

- No niezupełnie, przejechałem wtedy trasę licząca 1200 km, byłem wtedy zaprawiony w kolarstwie, należałem do sekcji CWKS (dzisiejszy Klub Legia). Na Suwalszczyznę przyjeżdżałem jako badacz etnograf właśnie na rowerze, po raz drugi, trzeci i czwarty w latach 1962-66, a także po 1970 roku.

   

- Wróćmy może do Pańskiego poznawania Suwalszczyzny i Wigier, już jako naukowca...

   

- Studiowałem archeologię i etnografię w ramach Studium Historii Materialnej na Wydziale Historycznym UW, po drugim roku wybrałem jako specjalność etnografię. Początkowo zajmowałem się badaniami na Kurpiach i Podlasiu, a stąd to już krok do Suwalszczyzny. I była to kolejność jak najbardziej właściwa. Teren północno-wschodniej Polski urzekał nie tylko swoistym krajobrazem, ale i kulturą ludową w rozumieniu tradycyjnego inwentarza kulturowego i specyficznych cech zamieszkującej tu ludności – otwartej, gościnnej i życzliwej, godnej. Tereny te to jakiś pomost łączący Polskę z ziemiami Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Nie bez znaczenia był też udział w zainteresowaniu tymi terenami dzięki profesorowi Witoldowi Dynowskiemu – wychowankowi Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, on w pośredni sposób przekazał mi fascynację tymi terenami. Z perspektywy wielu lat widzę, jak wszystko układało się w zamknięty krąg wydarzeń, w których klamrą spinającą stały się Wigry.

   

- Badania naukowe musiały być jednak prowadzone w ramach tego, co my teraz nazywamy projektem...

   

- Tak, miał miejsce wtedy pewien zbieg szczęśliwych okoliczności. Dr Jerzy Antoniewicz, znając moje zainteresowania ziemiami wschodniej i północnej Polski, zaproponował mi uczestnictwo w kompleksowych badaniach tzw. Ekspedycji Jaćwieskiej. Przyjąłem tę propozycję z chęcią, ale nie bez obaw, czy podołam oczekiwaniom stawianym przed tak młodym badaczem, byłem jedynym magistrem w gronie doktorów i profesorów. Nie wiedziałem, czy we współczesnej kulturze ludowej Suwalszczyzny odnajdę jakieś jaćwieskie ślady. Jednak dr Antoniewicz stanowczo kazał mi badać kulturę ludową. Warunki pracy były dość surowe. Nie było też wówczas żadnych dróg asfaltowych...

   

- Ekspedycja Jaćwieska trwała tylko kilka lat. Czy po wstępnym rozpoznaniu, stworzył Pan Profesor bardziej rozbudowany program badawczy?

   

- W drugim roku badań, w 1963 roku postanowiłem rozszerzyć program badań. Z Suwalszczyzny do domu wracałem przez Puszczę Augustowską, tereny nadbiebrzańskie i wzdłuż granicy polsko-białoruskiej od Lipska w kierunku Sokółki i dalej do Białegostoku i Warszawy. Ta wędrówka pozwoliła mi odkryć zróżnicowanie kulturowe tej części kraju. Zacząłem dostrzegać zależności zachodzące między kulturą a warunkami przyrodniczymi, ale też polityczno-gospodarczymi.

   

- Obserwacje przelał Pan Profesor na papier.

   

- Bezpośrednim rezultatem moich badań etnograficznych w ramach Ekspedycji Jaćwieskiej, oprócz artykułów, była obszerna monografia „Ziemia Sejneńska pod względem etnograficznym” zamieszczona w „Materiałach do Dziejów Ziemi Sejneńskiej”, która ukazała się w 1975 roku. W latach 1973-74 zorganizowałem kilka wyjazdów badawczych z grupami etnografów i samodzielnie, efekty tych badań ukazały się drukiem dopiero w 1979 roku w książce: „Wytwórczość i sztuka ludowa Pojezierza Augustowsko-Suwalskiego”.

   

  

- Praca ta jest jednak „biały krukiem”...

   

- To prawda, nakład był niewielki, i wyniósł jedynie 1000 egzemplarzy, a była to właściwie ostatnia większa monografia etnograficzna poświęcona tym terenom.

   

- Proszę jednak powiedzieć o Pańskich wizytach nad Wigrami.

   

- Na tereny Suwalszczyzny, a głównie nad Wigry, przyjeżdżałem nie tylko jako badacz – etnograf. Spędzałem tu rodzinne wakacje w ośrodku nauczycielskim w Gawrych Rudzie. Jakże miło wspominam wspólne „łódkowanie” po Wigrach z żoną i dziećmi: Wojtkiem i Agnieszką. Najczęściej dopływaliśmy na bindugę w Bryzglu lub zapuszczaliśmy się w zaciszne zatoki. Chcieliśmy też dopłynąć do klasztoru, ale nie starczyło nam czasu i siły, by pokonać w jeden dzień całe jezioro.

   

- Był więc Pan Profesor świadkiem odbudowy klasztoru w Wigrach. Jak w Pana wspomnieniach rysuje się to miejsce?

   

- Do kościoła wigierskiego dojeżdżaliśmy samochodem lub rowerami. A w latach 60. docierałem tam piechotą, piaszczystą, wysadzaną brzozami drogą. Fotografia tej drogi zostanie opublikowana w albumie „Suwalszczyzna – świat pogranicza”; tam też będzie zamieszczone drugie zdjęcie – orka koniem na poletku na tle samotnie stojącego kościoła. Dziś w tym miejscu stoją liczne budynki odtwarzające zabudowę klasztoru, ale także brzydkie przybudówki turystyczno-handlowe. Przy kościele wigierskim zawsze spotykałem Wiktora Winikajtisa, o którym później mówiono, że był to ostatni kameduła. Moje zainteresowania jego osobą wynikało z tego, że był on rzeźbiarzem i malarzem – samoukiem, a przecież gromadziłem wówczas informacje o tak zwanych twórcach ludowych. Pamiętam, jak powstawały jego obrazy przeznaczone do wyposażenia odbudowywanego kościoła.

   

- Wspomniał Pan Profesor o oszpecaniu otoczenia wzgórza wigierskiego przypadkową zabudową. Czy nie sądzi Pan, że podobnym przeobrażeniom uległy też wigierskie wsie?

   

- Objechałem prawie wszystkie wsie leżące wokół jeziora Wigry. Płociczno, Stary Folwark, Bryzgiel, to wsie, które już w okresie międzywojennym zatraciły swój wiejski charakter, ale inne zachowały swoistą architekturę o układach mazowiecko-podlaskich, z dwuspadowymi dachami krytymi słomą lub wiórem, z bogatym zdobnictwem szczytów, ganków, nadokiennic, drzwi. Urzekały swoją prostotą, harmonijnymi proporcjami, kolorystyką dopasowaną do krajobrazu i z nią immanentnie związaną.

   

- Czy można mówić, że Suwalszczyzna to region kulturowy?

   

- Suwalszczyznę należy traktować przede wszystkim jako region lub podregion geograficzny. Do najważniejszych wyróżników tego regionu należą: liczne jeziora, bogata szata leśna oraz klimat. W prognozach pogody ciągle słyszymy, że na Suwalszczyźnie jest najzimniej. Tradycyjna kultura ludowa tego regionu to kultura drewna. Domy, spichrze, stodoły i wszelkie inne budynki do niedawna były budowane z drewna. Sprzęty, meble, narzędzia także były wykonywane z tego surowca. I to spowodowało, że w kulturze ludowej dominował podobny typ wytworów. On zaczął się różnicować później i to zazwyczaj w drugorzędnych cechach.

   

- Czego to było wynikiem?

   

- Zróżnicowanie etniczno-narodowościowe, językowe, wyznaniowe, ekonomiczno-społeczne, zamieszkującej tu ludności. Najliczniejszą grupę narodowościowo-językową stanowią Polacy, zapewne potomkowie osadnictwa mazo- wieckiego. Są tu też Litwini, ludność pocho- dzenia białoruskiego i Wielkorusini – Staroobrzędowcy. Byli tu Żydzi, Rosjanie i Niemcy. Często mówimy: Suwalszczyzna – kraj pogranicza i to jest termin bardziej właściwy.

   

- Czy dużo zmieniło się w krajobrazie wigierskich wsi?

   

- Tak dużo się tu zmieniło! Muszę wymyślić nowy tytuł dla pracy o wytwórczości i sztuce ludowej Pojezierza Augustowsko-Suwalskiego, ponieważ w monografii muszą być uwzględnione współczesne przemiany osadnicze i społeczno-kulturowe. Tradycyjna kultura na tym terenie ulega daleko idącym przeobrażeniom, zatraca się jej dawny charakter i trzeba zastanowić się, co czynić i w jaki sposób, by zachować niektóre z tych składników. Jednym ze sposobów zachowania dawnego dziedzictwa kulturowego jest gromadzenie zabytków w muzeach, izbach regionalnych a nawet w gospodarstwach agroturystycznych. Na szczęście na Suwalszczyźnie są to działania dość rozpowszechnione. Są już widoczne efekty. Do wyjątkowych osiągnięć zaliczę zbiór „Ocalić od zapomnienia” znajdujący się w Wigierskim Parku Narodowym w Krzywem. Warto jednak, by te wytwory nie były tylko eksponatami muzealnymi, ale żeby dawały inspirację do tworzenia nowej kultury regionalnej.

   

  

- Panie Profesorze dziękuję za pochwałę WPN-u, ale muszę wspomnieć tutaj także o prowadzonych przez nas warsztatach z garncarstwa, tkactwa czy wykonywania ozdób. Już teraz zapraszam, aby przy kolejnym pobycie na Wigrami mógł Pan zobaczyć, jak one przebiegają. Dziękuję za rozmowę.

  

Jezioro Wigry w okolicach wsi Gawrych Ruda w latach 30. XX wieku, w oddali widoczna binduga.

Zdjęcie to znakomicie pokazuje jak przekształcają się okolice Wigier.

  

  

  

  

indeks tematyczny "WIGRY" home Wigierski PN spis treści następny artykuł