Nr 2/2006

PARK I JEGO MIESZKAŃCY

  

Pan Franciszek Terlecki  (fot. P.Fiedorowicz)

 

Piotr Fiedorowicz 

  

  

WIÓR

  

     

Z Franciszkiem Terleckim – mieszkańcem Maćkowej Rudy od prawie pięćdziesięciu lat zajmującym się produkcją i kryciem dachów wiórem rozmawia Piotr Fiedorowicz.

   

Kiedy zaczęły pojawiać się dachy wiórowe na Suwalszczyźnie?

   

– Z tego co wiem o wiórach to wszystko zaczęło się jeszcze przed drugą wojną, pierwsze maszyny do robienia wiórów były ręczne, potem zaczęto używać bardziej wydajnych napędzanych kieratem. Jeszcze po wojnie używano takich - swój pierwszy dom pokryłem wiórem i wtedy strugaliśmy wiór używając końskiego kierata. Z czasem kierat zaczęto zastępować silnikami spalinowymi – to tak mniej więcej w pięćdziesiątych latach, a jeszcze potem elektrycznymi.

Dawniej wszystko kryto słomą, tylko zamożniejszych gospodarzy było stać na to, żeby pokryć domy czy budynki gospodarcze wiórem albo gontem. Wiór nigdy nie był tani, ale jest dużo przyjemniejszy niż blacha, latem nie nagrzewa się tak bardzo, z kolei zimą pod blachą może skraplać się woda; w przypadku naturalnych pokryć dachowych takich problemów nie ma. Lepiej tłumi też hałas – np. w przypadku deszczu, no i przede wszystkim pięknie wygląda.

   

Dach pokryty wiórem osikowym (fot. P.Fiedorowicz)

   

A Pańska „przygoda” z wiórem kiedy się rozpoczęła?

   

– My, będąc jeszcze młodymi chłopakami zaczęliśmy pracować przy wiórze. Sąsiad miał maszynę, rżnął wióry, a myśmy zaczęli u niego kryć, ja nauczyłem się tego od kolegi.

On z kolei nauczył się w Krasnopolu – u majstra Krzywickiego, jeszcze przedwojennego fachowca. Pierwszy dach pokryłem w 1957 roku. Z czasem sami zaczęliśmy próbować wiór produkować, ale koledzy szybko z tego zrezygnowali. Ja sam mając 18 lat, jeszcze przed wojskiem zamówiłem maszynę – tę, którą mam do tej pory. Zrobił mi ją kowal ze Studzienicznej w 1958 roku i wtedy założyliśmy taką małą firmę żeby kryć dachy.

Ja rżnąłem wiór, a koledzy kryli i tak do dzisiaj się tym trudnię – niedługo będzie 50 lat. Dziś pracuję z dwoma moimi synami, czasem zatrudniamy jeszcze kogoś dodatkowo, zależnie od zamówień.

   

Z jakiego drewna najczęściej produkuje się wiór?

   

– Dawniej wiór strugaliśmy przeważnie sosnowy, świerkowy, czasem też z olchy, topoli; dzisiaj wszystko robi się z osiki, tylko wyjątkowo zdarza się z innych gatunków. Specjalnej różnicy w trwałości raczej nie było, a osika jest dużo tańsza.

   

   

Wystrugany wiór, przygotowany do transportu.
 (fot. P.Fiedorowicz)

   

    

Najważniejsza rzecz to dobry materiał – drewno musi być ścinane zimą, bez soków, jak jest odpowiednie to dach będzie stał około 30 lat. Na moim domu wiór wytrzymał 34 lata bez żadnych problemów, mógł jeszcze 2-3 sezony poleżeć i pewnie by nie przeciekał.

   

Czy do konserwacji stosowane są jakieś specjalne środki?

   

– Nie, drewno samo się najlepiej konserwuje, żadne środki chemiczne się nie sprawdzają, jak wiór zaschnie nie przyjmuje wody i taki naturalny jest najlepszy.

   

– Na Waszym koncie macie kilka ciekawych budynków tu na Suwalszczyźnie, ale dachy robione przez Was można chyba spotkać także i w innych regionach Polski?

   

– W naszej okolicy pracowaliśmy przy stajniach w Czerwonym Krzyżu i w Maćkowej Rudzie u profesora Strumiłły, sporo robiliśmy też przy zabytkowych obiektach, zastępując wiórem gonty. Z gontami jest trochę trudniej, bo ciężko jest dostać dobry bezsęczny i szczepki materiał. Poza tym bardzo mało jest już fachowców od krycia gontem i jest on droższy.

Nasz wiór eksportujemy na całą Polskę, robiliśmy dachy w Warszawie i okolicach Warszawy, w Rzeszowie, Lublinie, Gdańsku, Poznaniu, koło Olsztyna, przeważnie na prywatnych domach.

   

– Ile materiałów i czasu potrzeba na wykonanie dachu na takim typowym, tradycyjnym domu?

   

– No, na taki dom powiedzmy z dachem o powierzchni 100m2 potrzeba 10 do 15 metrów drewna i około 20 – 30 kg gwoździ. Najczęściej pracuje się we dwójkę i zajmuje to tydzień do 10 dni pracy od świtu do zmierzchu, a na przygotowanie wióra na taki dom trzeba przeznaczyć dwa tygodnie.

Gwoździe trzeba specjalnie zamawiać bo nie można ich, ot tak dostać w sklepie. Jest problem z dostaniem dobrej osiki, sporo osób zajmuje się produkcją wióra obecnie, osikowe drewno schodzi jak świeże bułeczki. My kupujemy drewno z Nadleśnictw Suwałki, Szczebra i Augustów najczęściej.

   

Maszyna do strugania wióra.  (fot. P.Fiedorowicz)

   

Ile warstw wióra trzeba położyć?

– Najczęściej robi się sześć warstw.

   

Czy w innych częściach kraju zdarzają się fachowcy tacy jak Wy, czy może Suwalszczyzna ma monopol na wiór?

   

– Powoli tacy fachowcy pojawiają się także w innych regionach kraju – kilku przyjeżdżało do nas obejrzeć maszynę, np. z Rzeszowa czy Warszawy – choć tym z Warszawy słabo chyba wychodzi – to zbyt marudna praca – wymaga cierpliwości.

Z takich najstarszych fachowców tutaj u nas to jest Pan Nowosadko z Leszczewka i ja; w Suwałkach wiór produkował też Pan Milewski no i ostatnio coraz więcej młodszych ludzi zaczyna tym się zajmować.

   

- Bardzo dziękuję za rozmowę.

   

   

   

indeks tematyczny "WIGRY" home Wigierski PN spis treści następny artykuł