Nr 1/2006

PARK I JEGO MIESZKAŃCY

  

Remont dachu  (fot. P.Malczewski)

 

Piotr Fiedorowicz 

  

  

Wpisywać się

w przeszłość

  

     

Piotr Fiedorowicz rozmawia z Piotrem Malczewskim – fotografikiem i podróżnikiem, od 1999 roku mieszkającym w Budzie Ruskiej.

   

- Piotrze, jak to się stało że trafiłeś do Budy Ruskiej i zdecydowałeś się tu zamieszkać?

   

- Przez kilka lat przemierzałem Czarną Hańczę jako przewodnik spływów kajakowych dla przyrodników, głównie niemieckojęzycznych i oczywiście przepływałem przez Maćkową Rudę i Budę Ruską – kilka razy w każdym sezonie. Dodatkowo fotografując przemierzałem nasz region wzdłuż i wszerz, Budę Ruską wizualnie bardzo dobrze znałem i ten dom najstarszy we wsi rzucał mi się w oczy i zwracał uwagę. To był taki początek, kilka lat później mój kolega (syn obecnej sąsiadki) powiedział mi, że we wsi jest dom do kupienia i to było właśnie to siedlisko. Jesienią 1999 roku kupiłem ten dom, a w roku 2000 przeprowadziłem się na stałe z mojego rodzinnego domu w Augustowie do Budy Ruskiej i rozpocząłem remonty. Ważne było dla mnie to miejsce ponieważ przede wszystkim miało jakiegoś ducha, po drugie mimo bardzo złego stanu technicznego (dach, szwele, okna, dwa fundamenty – były do wymiany, należało od nowa zrobić instalację elektryczną i doprowadzić wodę bieżącą) zdecydowałem się zachować ten budynek w takim wyglądzie zewnętrznym, proporcjach i detalach zdobniczych jak to miało miejsce powiedzmy 80 lat temu. Oczywiście konieczne były pewne kompromisy ponieważ musiałem przystosować dom do standardów obecnego życia i do tego, że w przyszłości planowałem przyjmować gości, turystów – do tego celu zagospodarowałem strych. 

Udało mi się zachować detale zdobnicze domu, czyli przede wszystkim ten piękny ganek od strony drogi – nie wymagało to wcale tak wiele pracy, trzeba było tylko wykonać nadokiennik zwany nadgankiem, wymienić fundamenty aby ganek trochę podnieść, kilka drobnych elementów wymienić. W całym domu zachowałem okiennice i nadokienniki oraz węgły czyli narożniki, dach wymieniłem na nowy, ale dokładnie taki jak był tu wcześniej czyli z osikowego wióra. Podobnie z szalunkiem szczytów i ozdobnym okienkiem szczytowym, te elementy są nowe ale wzorowane na tym co tutaj zastałem. W dachu zostały zamontowane okna dachowe aby rozświetlić wnętrze pokoi gościnnych, teraz planuję założenie paneli słonecznych. Cały strych jest wykończony w prostym, naturalnym drewnie. 

   

- Podobnie jest z wnętrzem domu, chyba nie wprowadzałeś tu wiele zmian? 

   

- Oczywiście doprowadziłem prąd i bieżącą wodę, jednak we wnętrze domu także starałem się nie ingerować więcej niż to było konieczne. Wnętrze od początku mi się podobało, stary, duży piec kuchenny z brązowych kafli cały czas służy do gotowania, ogrzewania pomieszczenia i wody (za pomocą podwójnej wężownicy), okazał się bardzo dobry i wydajny, zimą bardzo długo trzyma ciepło – dodatkowym atutem jest murek czy też przypiecek, który w zimę taką jak ta ostatnia jest niezastąpiony. Oprócz pieca kuchennego jest jeszcze jeden duży piec ogrzewający pokoje i kuchnię jednocześnie. Elementem który jest nowy, a który był konieczny, jest zlewozmywak w kuchni i łazienka która powstała w miejscu dawnej komory. Jednakże proporcje pomieszczeń i ich podziały pozostały bez zmian. 

   

Pan Piotr przy pracy (fot. P.Fiedorowicz)

   

   

- Budynki gospodarcze, a dokładnie stary chlew zaadoptowałeś do własnych potrzeb, dość odmiennych od tych pierwotnych czyli chowu zwierząt…

   

- Drugim oprócz domu budynkiem, ważnym dla mnie, jest „Chlewogaleria”. Kiedy kupiłem gospodarstwo chlew groził zawaleniem, fundament był bardzo zniszczony, a pierwsza belka tzw. szwela była zgniła i wymagała wymiany. W 2000 r. rozpoczęliśmy wymianę fundamentu i belki podwalinowej, następnie trzeba było zrobić podłogę i obić ściany deskami. Udało się zachować jedną ścianę oryginalną, ponieważ była w dobrym stanie. Na zewnątrz budynek wygląda dokładnie tak jak dawniej chlewy wyglądały, natomiast wnętrze jest dostosowane do ekspozycji i pokazów slajdów. Ci którzy wchodzą do Chlewogalerii pierwszy raz zawsze są zaskoczeni bo spodziewają się czegoś kompletnie odmiennego.

   

   

   

    

- Jak postrzegają Twój dom goście odwiedzający, czy przyjeżdżają do Ciebie właśnie dlatego, że mogą mieć chociaż namiastkę tego jak ludzie na Suwalszczyźnie dawniej żyli, czy może przyjeżdżaliby do Ciebie niezależnie od tego jakie oferowałbyś warunki?

   

- Ludziom którzy tu przyjeżdżają bardzo się to podoba, ganek, nadokienniki, okiennice, narożniki czyli detale zdobnicze, które kiedyś na Suwalszczyźnie były czymś powszechnym i których było bardzo dużo. Takie domy niestety znikają z naszego krajobrazu i ludzie za nimi tęsknią i będą tęsknic coraz bardziej. Dodatkowo mój dom z początku wieku nie jest skansenem tylko służy do codziennego życia. 

   

Wnętrze domu (fot. P.Malczewski)

   

Domy murowane, bez żadnych cech wyróżniających je, bez detali, ozdób nie wzbudzają takiego zainteresowania i nie dostarczają wrażeń estetycznych. Cześć moich gości przyjeżdża tu właśnie dlatego, że dom w pewnym stopniu wygląda tak jak wyglądały domy w okolicy 50 czy nawet 100 lat temu, a jednocześnie możliwe jest w nim życie człowieka przyzwyczajonego do wygód XX i XXI wieku. Wydaje mi się, że ten stan będzie się pogłębiał, że wymagania turystów będą coraz większe i to może być jakiś sposób na ocalenie wielu takich domów. Takich wymagających turystów jest coraz więcej – uciekają z kwater które są urządzone często tak samo jak ich mieszkania w mieście. Domy murowane – te nowoczesne są w całej Polsce. W takiej „agroturystyce” można pomieszkać równie dobrze na Pomorzu, Mazowszu czy na południu kraju, choć tam dbałość o styl regionalny jest dużo większa. Często zdarza się, że ktoś kto tylko przejeżdża przez wieś zatrzymuje się, zachodzi do mnie aby obejrzeć dom, sfotografować, zadać kilka pytań, bo takich domów nigdzie indziej nie widział. I chociażby z tego względu warto taką architekturę zachowywać, tym bardziej że w ogóle nie przeszkadza to w normalnym funkcjonowaniu. 

   

- A jak dawałeś sobie radę ostatniej zimy? Była długa i dość mroźna?

   

   - Jest to nieduży domek – około 70 m2 na dole, więc ogrzanie go nie sprawiało mi żadnego problemu, dom zimą jest bardzo ciepły i nie zamieniłbym go nigdy na dom murowany ani tym bardziej „osajdingowany”. 

   

- Czy przykładów takich jak Twój – adaptacji tradycyjnego gospodarstwa do współczesnych potrzeb jest w okolicy więcej?

  

- Tak, nieopodal mój kolega Mariusz Rakowski również zachował tradycyjne obejście, w pewnym stopniu także dostosował je do dzisiejszych potrzeb, ale zachowało ono swój regionalny styl. Takich domów – pozytywnych przykładów jest w okolicy kilka, ale to zdecydowanie ciągle za mało. 

Ludzie kiedyś byli mniej zamożni, nie mieli takiego dostępu do materiałów i narzędzi, i z pomocą prostych środków tworzyli tak piękna architekturę - chociażby ganki. Wszystko robiono ręcznie, czasem nad takim gankiem kilku majstrów musiało pracować przez kilka miesięcy – a przecież taki ganek wcale nie był niezbędny – można było się bez niego obejść. Wynika z tego, że poczucie estetyki naszych przodków było bardzo duże. Dziś wykonanie misternych nadokienników ułatwiają nam mechaniczne wyrzynarki do drewna, jednak mało kto decyduje się na ich wykonanie.

O dziwo, nawet w krajach zachodnich, w miejscach gdzie jest stara architektura prawo reguluje w jaki sposób można tam budować czy remontować budynki i jakich zmian dokonywać, u nas takie ograniczenia – służące tak naprawdę naszemu dobru zaraz okrzyknięto- by zamachem na naszą wolność i demokrację – to naprawdę bardzo poważny problem. Nawet sąsiednia Litwa pod względem architektury wiejskiej – przynajmniej do chwili obecnej, bo nie wiemy w jakim kierunku pójdą tam zmiany – przegania nasz region. Możliwe, że za jakiś czas turyści będą przejeżdżać pod naszymi oknami, a nasz region stanie się tylko tranzytowym dla turystów jadących wypoczywać na Litwę. 

   

- Rozumiem, że gdybyś dziś zaczynał remont czy budowę domu mając te doświadczenia, które zdobyłeś, decyzja byłaby podobna – jak najmniej burzenia i równania z ziemią, a jak najwięcej wykorzystania tych wartości, co piękne, praktyczne i stworzone przez pokolenia przed nami, a jednocześnie rozwijanie tego i dostosowywanie do naszych współczesnych potrzeb?

   

- Oczywiście, więcej, gdyby ktoś spytał mnie o radę odpowiedź byłaby prosta. Remontować, nie burzyć, wpisywać się w to co pokolenia przed nami zrobiły i co było dla Suwalszczyzny specyficzne i niepowtarzalne. Teraz wszyscy są przyzwyczajeni do szybkich efektów, wszystko chcemy mieć łatwo i możliwie najprościej, jednak nie zawsze jest to najwłaściwsza droga. Tradycyjne budownictwo naszego regionu to naprawdę wielki skarb i naszym obowiązkiem jest zachowanie go dla przyszłych pokoleń – najlepiej jeśli nie będą to skanseny tylko domy służące normalnym ludziom do ich codziennego życia. 

   

- Bardzo dziękuję za rozmowę. 

   

   

   

indeks tematyczny "WIGRY" home Wigierski PN spis treści następny artykuł