<

Nr 3/2005

PARK I JEGO MIESZKAŃCY

  

Piotr Fiedorowicz 

  

  

Praca w lesie

jest najciekawsza

 (1)

 

Bohaterem wywiadu jest pochodzący z Sar– netek emerytowany leśniczy Piotr Kisłowski. Pan Piotr urodził się 2 października 1940 roku, dzieciństwo i lata młodości do służby wojskowej spędził w Sarnetkach. Zatrudniony w Parku od momentu jego utworzenia aż do przejścia na emeryturę; w 2005 roku. W lesie przepracował łącznie 46 lat.

Pan Piotr Kisłowski  (fot. P.Fiedorowicz)

   

– Jak pan wspomina dzieciństwo spędzone w Sarnetkach?

– Życie w oddalonej od wszystkiego – od miasta, poczty, sklepu – wsi nie było łatwe, wszędzie było daleko. Było naprawdę ciężko, do szkoły we Frąckach chodziliśmy 7 km. Do kościoła w Karolinie też nie łatwo było dotrzeć, zwłaszcza zimą. Teraz dzieci ze wsi mają dużo lepsze warunki, do szkoły dowozi je autobus. Większość mieszkańców Sarnetek, otoczonych puszczą była związana z pracą w lesie, ciężko było wyżyć z rolnictwa, niektórzy mieli po kilka hektarów. Jak już trochę większy byłem, trzeba było ojcu pomagać przy kosie, ciężka to była robota, ale nie było rady, nie było kombajnów tak jak dziś. Teraz godzina pracy kombajnu i po żniwach. Kiedyś prawie każdy gospodarz uprawiał tabakę, my też mieliśmy prawie dwadzieścia lat, to był dobry zarobek, można było wyżyć choć i dużo pracy przy machorce było.

Las dawał pracę wielu rodzinom praktycznie przez cały rok. Zimą wywóz, wyrąb, leśniczowie mieli bardzo duże pozyskania w tamtych czasach, po 5 tys. metrów, jeden leśniczy miał 12 tysięcy pozyskania.

  

Czy obecny stan drzewostanów mocno różni się od tego z lat powojennych?

– Pamiętam jeszcze stare, powojenne lasy, prawdzi we bory. Mam szczęście, że w moim leśnictwie Krusz nik zachował się kawałek starego drzewostanu. Do dziś dziękuję nadleśniczemu Łapińskiemu, który zahamował wtedy wyręby, jakby przewidział, że powstanie tu park narodowy.

      

– Czy jest Pan myśliwym?

– Sam nie poluję ale bardzo lubię obserwować zwierzynę, słuchać rykowiska, ten teren obfituje w dorodne jelenie, często można je obserwować nawet na polach nieopodal leśniczówki. Spotyka się także łosie, zwłaszcza na bagnach bliżej jeziora Wigry, w okolicy Krusznika. Łosie jednak nie mają tu swojej ostoi, czasem można też spotkać przechodnie wilki. Najwięcej jest jednak lisów, jenotów i oczywiście dużo bobrów.

   

  Wśród kolegów z Obrębu Ochronnego Maćkowa Ruda
(zbiory P.Kisłowskiego)

   

   

ciąg dalszy

   

   

          
indeks tematyczny "WIGRY" home Wigierski PN spis treści następny artykuł