Anna Krzysztofiak, Maciej Romański
Rozmaitości

OBCE GATUNKI ROŚLIN

   

Wszystko w otaczającej nas przyrodzie ulega ciągłym zmianom, dotyczy to zarówno klimatu, jak i zbiorowisk roślin i zwierząt, a w dłuższej skali czasowej również powierzchni ziemi. Jedne gatunki zanikają, inne pojawiają się w miejscach, gdzie ich wcześniej nie było. Odkąd człowiek rozpoczął intensywne zagospodarowywanie ziemi, proces ten został znacznie przyspieszony. Co jakiś czas obserwujemy pojawianie się nowych gatunków roślin, które docierają do nas różnymi drogami. Mogłoby się wydawać, że pojawianie się nowych gatunków jest zjawiskiem pozytywnym, jednak bardzo często obce, ekspansywne gatunki wypierają rodzime i w efekcie prowadzą do ubożenia naszej flory. Mogą też modyfikować podłoże, czyniąc je nieprzydatnym dla żyjących tam wcześniej organizmów.

 

Róże porastające skarpę nad Zatoką Krzyżańską
(fot. M. Kamiński)

 

Wędrówki roślin odbywały się od niepamiętnych czasów, jednak dopiero uważniejsze obserwowanie otaczającego nas środowiska uświadomiło nam, jak powszechne jest to zjawisko. Na różnych listach gatunków obcych naszej florze możemy znaleźć, obok rzeczywistych „nowości”, takich jak np. barszcz mantegazyjski (inaczej barszcz Sosnowskiego), również tatarak zwyczajny, rumianek bezpromieniowy, łubin trwały, czy starzec wiosenny. Dziś rośliny te wydają nam się jak najbardziej na swoim miejscu, mieliśmy bowiem dużo czasu, aby się do nich przyzwyczaić: rumianek bezpromieniowy przybył do nas w XIX wieku, starzec wiosenny na przełomie XVIII i XIX stulecia, a tatarak już w XVII wieku. 

Drzewa obcego pochodzenia takie, jak kasztanowiec zwyczajny, czy liczne gatunki lipy nie stanowią większego zagrożenia dla przyrody naszego parku, nie wykazują bowiem silnej ekspansywności. Inaczej wygląda sprawa z dębem czerwonym, który sprowadzony został przez leśników z Ameryki Północnej. Drzewo to szybko rozprzestrzeniło się na tereny położone wokół miejsc pierwotnej uprawy i wkroczyło do naszych lasów. Na terenie WPN-u co jakiś czas odnajduje się nowe siewki dęba czerwonego, któremu odpowiadają panujące tu warunki. Gatunek ten stanowi zagrożenie dla naszych rodzimych dębów oraz towarzyszących mu roślin zielnych, jego siewki rosną bowiem znacznie szybciej od naszych dębów, prędzej też zaczyna owocować. Ponadto, opadłe liście dębu czerwonego w naszych warunkach klimatycznych rozkładają się bardzo powoli i zmieniają skład chemiczny podłoża, co powoduje, iż ziemia pod nimi staje się nieprzydatna dla wielu rodzimych gatunków roślin. Poważny problem zaczyna stanowić w parku powiększanie się populacji czeremchy późnej (zwanej amerykańską) i klonu jesionolistnego.

Wśród roślin zielnych obcego pochodzenia największy problem stanowią: niecierpek drobnokwiatowy, niecierpek Roylego, rdest (rdestowiec) ostrokończysty i nawłoć kanadyjska. Niecierpek drobnokwiatowy i niecierpek Roylego bardzo skutecznie wypierają rodzime gatunki roślin, tworząc jednogatunkowe łany, zajmujące czasem znaczne powierzchnie i uniemożliwiające rozwój innych roślin zielnych. Rośliny takie rozmnażają się z nasion, walka z nimi polega więc głównie na niedopuszczeniu do wydania nasion przez roślinę macierzystą.

 

Niecierpek drobnokwiatowy (fot. M. Romański)

Równie poważny problem stanowią rośliny rozmnażające się wegetatywnie, poprzez kłącza lub rozłogi. Doskonałym przykładem może tu być nawłoć kanadyjska i rdest ostrokończysty. Te rozmnażające się przez kłącza rośliny robią czasem wrażenie wręcz nieśmiertelnych. Taki sam kłopot stanowi róża karbowana, która na rabatach w mieście uchodzi za ozdobę i pożądane źródło pokarmu dla licznych owadów. Na terenie parku jest jednak gatunkiem bardzo niebezpiecznym, pokrywa bowiem zwartym kobiercem duże obszary cennych pod względem florystycznym suchych muraw, wypierając z nich gatunki uznawane w Polsce za rzadkie i zagrożone wyginięciem.

 

Wyjątkowo złą sławą cieszy się wspomniany już wcześniej barszcz mantegazyjski. Wszystkie części tej okazałej, 3-4-ro metrowej rośliny wyposażone są we włoski gruczołowe zawierające substancję, która w czasie upalnych dni może spowodować poważne obrażenia na skórze człowieka. Poparzenia barszczem zdarzają się co roku, mimo apelów o unikanie kontaktu z tą rośliną. Walka z barszczem sprowadza się często do koszenia rośliny jeszcze przed kwitnieniem lub w jego trakcie, co przynosi skutek odwrotny do oczekiwanego. Z rośliny dwuletniej uzyskujemy bowiem wieloletnią. Rośliny dwuletnie w pierwszym roku wytwarzają jedynie łodygi i liście, które pozwalają roślinie zgromadzić odpowiednią ilość substancji pokarmowych, a dopiero w drugim kwitną i wydają nasiona. Informacja o wydaniu nasion jest dla rośliny sygnałem do obumarcia.

  

Barszcz mantegazyjski /Sosnowskiego/ (fot. M. Romański)

 

Możemy w przenośni powiedzieć, że spełniła swój obowiązek (wydała potomstwo). Jeśli jednak takiej informacji nie uzyska, będzie przez kolejne lata dążyła do rozmnożenia się. Ponadto zachowuje się przy tym jak mityczna hydra: na miejscu jednej odciętej rośliny pojawia się kilka nowych. Należy zatem pozwolić jej wydać nasiona, nie dopuszczając jednak do ich wysiania. Można to uzyskać poprzez zakładanie na przekwitające baldachy foliowych worków. Kiedy nasiona są już dojrzałe całe baldachy ścina się i pali.

  

  

  

spis treści   następny artykuł