Nr 3/2003

 

PARK I JEGO MIESZKAŃCY

 Elżbieta Szkiruć

W WIEJSKIM GOSPODARSTWIE

   

Halina i Jarosław Żukowscy z Piertań są rolnikami, tak jak byli nimi ich rodzice i dziadowie żyjący na nadwigierskiej ziemi. Gospodarstwo Żukowskich, położone nad rzeczką Piertanką, zajmuje powierzchnię 17 ha. Tworzą je głównie ziemie V i VI klasy, a także niewielki lasek obfitujący w grzyby. W pracach pomagają im dzieci: Agnieszka (15 lat), Łukasz (14), Bogdan (12), Krzyś (11) i najmłodszy Tomek (7).

 

Państwo Żukowscy z córką Agnieszką
- laureatką konkursu literackiego (fot. M.Kamiński)

  

Pradziad gospodarował w Leszczewie, babcia w Maćkowej Rudzie, rodzice w Piertaniach, bliższa i dalsza rodzina w Remieńkiniu i Sobolewie. Wszyscy prowadzili i prowadzą wielokierunkową gospodarkę. Od lat obsiewają ziemię żytem, owsem, hodują bydło, świnie, kury, kaczki, gęsi. Zawsze w gospodarstwie był koń lub nawet dwa. Od połowy lat 60., jak wszyscy w najbliższej okolicy, uprawiają tytoń. Kiedyś na mniejszej powierzchni, obecnie na hektarze. Uprawa ta zawsze przynosiła zyski. W okresie międzywojennym i później, do lat 50., głównym zajęciem dzieci w czasie wakacji było wypasanie gęsi i krów. Gęsi były hodowane ze względu na dużą opłacalność. Poza mięsem uzyskiwano z nich puch i pierze. Pieniądze z ich sprzedaży umożliwiały zakup nowych maszyn rolniczych i zaspokojenie innych potrzeb. Również hodowla świń przynosiła wymierne dochody. Największy rozwój gospodarstw rolnych nastąpił w latach siedemdziesiątych. Wtedy ruszyła na tym terenie elektryfikacja wsi; Piertanie doczekały się prądu w 1972 roku. Rolnicy zaczęli kupować elektryczne sprzęty gospodarstwa domowego i praca kobiety wiejskiej stała się znacznie lżejsza. Pranie nie wymagało już tyle wysiłku - balie, cebry, metalowe tary, kijanki czy drewniane maglownice schowano do lamusa. Drewniane bojki i korbowe masielnice wyparte zostały przez elektryczne centryfugi, wirówki i roboty kuchenne. Dzieci mogły korzystać z elektrycznego oświetlenia przy odrabianiu lekcji i nie musiały już ślęczeć przy lampach naftowych. 

  

Kolejne pokolenia Żukowskich uczęszczały do szkoły podstawowej w Starym Folwarku. Drewniany budynek dawnej szkoły im. Żwirki i Wigury, w którym uczyli się rodzice Haliny i Jarosława, spłonął w czasie wojny. Pan Jarosław kontynuował edukację w technikum mechanizacji rolnictwa w Sejnach, gdyż wiedział, że zostanie "na gospodarce". Przejął ją w bardzo młodym wieku po nagłej śmierci ojca. Jego brat zajął się stolarstwem. Godziwe dochody z rolnictwa spowodowały, że większa liczba młodych mieszkańców pozostawała na wsi. W okolicy zaczęły jak grzyby po deszczu rosnąć "dacze". Zachęcona tym pani Halina podjęła decyzję o kontynuowaniu nauki w technikum budowlanym w Suwałkach, ale już w klasie maturalnej wiedziała, że nie zostanie w mieście. Koleżanki w żartobliwy sposób stwierdzały, że na jej przykładzie widać "przywiązanie chłopa do ziemi".

      

Rodzina Żukowskich (fot. M.Kamiński) 

    

Praca w gospodarstwie wiejskim nie jest łatwa; aby podołać wszystkim obowiązkom, trzeba ją kochać. Pracowici zawsze potrafili dorobić na czynnościach niezwiązanych bezpośrednio z rolnictwem. Tak było od pokoleń. Babcia Aleksandra Grochowska z Pogorzelca zajmowała się tkactwem. Pani Halina ma jeszcze po niej pamiątki - lniane obrusy, narzuty, serwetki. Poza tym życie zmuszało ją do podejmowania różnych innych prac, potrafiła wyplatać z wikliny i korzeni sosnowych półkosze na wozy, koszyki do ziemniaków, na grzyby, na zakupy. Część tych wyrobów sprzedawała, podreperowując budżet gospodarstwa. Ojciec Eugeniusz zajmował się kowalstwem; jeszcze dziś ma narzędzia, które sam wykuwał. W latach 70. wykonał maszynę do przecierania drewna, dzięki której mógł przygotowywać materiały do budowy domów.

   

 

        

Rodzina państwa Żukowskich zawsze aktywnie uczestniczyła w życiu społeczności lokalnej. Dziadek Jarosława - Henryk Poźniak pełnił funkcję sekretarza gminy w Starym Folwarku. Halina i Jarosław pracowali przy przygotowaniu prywatnej, lecz dostępnej dla mieszkańców i coraz liczniejszych wczasowiczów, plaży nad jeziorem Pierty. Pan Żukowski wykonywał prace ziemne przy pomocy konia. Od wielu lat obydwoje czynnie działają w Komitecie Rodzicielskim przy Szkole Podstawowej w Starym Folwarku. Dzieci, biorąc przykład z rodziców, chętnie uczestniczą w różnych przedsięwzięciach, w konkursach przyrodniczych, organizowanych przez Wigierski Park Narodowy, i sportowych - organizowanych przez szkoły i organizacje promujące szerzenie kultury fizycznej. Agnieszka na przykład zajęła pierwsze miejsce w konkursie literackim, Łukasz, wspólnie z drużyną Gimnazjum nr 2 w Suwałkach, zajął wysokie miejsce w konkursie "Alternatywne źródła energii", Bogdan dotarł do finału konkursu wiedzy o parkach narodowych i krajobrazowych podczas IV Sztafety Obszarów Chronionych Województwa Podlaskiego. 

  

Pani Halina dumna jest ze swoich dzieci. Zdobywane przez nie nagrody książkowe utworzyły w domu pokaźną biblioteczkę. W zimowe wieczory wszyscy domownicy chętnie pogłębiają wiedzę przyrodniczą, aby później podzielić się nią z przybywającymi do ich gospodarstwa agroturystycznego turystami. Gospodyni chętnie oferuje swoim gościom przysmaki regionalnej kuchni. Wszystkie potrawy przygotowywane są z produktów pochodzących z własnego gospodarstwa. Turyści bardzo sobie cenią zdrową żywność. Najbardziej zachwalają potrawy z ziemniaków: kartacze, babkę i kiszkę ziemniaczaną. Specjalnością kuchni pani Haliny są potrawy z grzybów z własnego lasu. Dzieci od najmłodszych lat potrafią rozróżniać trujące od jadalnych. Aby urozmaicić pobyt turystom, organizują przejażdżki wozem po najbliższej okolicy. Goście mogą również uczestniczyć w pracach polowych, a także w pokazach wypieku chleba w piecu chlebowym. Specjalistką w tej dziedzinie jest pani Anna Żukowska, matka Jarosława, mieszkająca tuż obok. Mąka, z której wypiekany jest chleb, pochodzi z żyta zebranego z własnego pola. Zaczyn też robi według własnej receptury, której nikomu nie zdradza, "bo chleb by się nie udał". Następną atrakcją jest pokaz wypieku na ogniu prawdziwego sękacza. Tym zajmuje się mieszkająca w pobliskim Leszczewie ciotka Helena Alboszta. Turyści są bardzo zadowoleni z tych pokazów, tym bardziej że na miejscu mogą posmakować specjałów, o które w mieście trudno. 

  

Państwo Żukowscy są otwarci na wszelkie nowinki. Dlatego pani Halina chętnie skorzystała z propozycji uczestniczenia w wyjeździe szkoleniowym, organizowanym przez WPN, dotyczącym zachowania i ochrony bioróżnorodności w rolnictwie. W czasie szkolenia podpatrywała działania rolników, którzy do swoich gospodarstw wprowadzili te rasy zwierząt, które od setek lat były hodowane w Polsce: bydło czerwone, koniki polskie, świnie, gęsi, kaczki czy kury zielononóżki. Te ostatnie widziałaby w swoim gospodarstwie ze względu na to, że mięso i jaja tego drobiu zawierają mało "złego" cholesterolu. Pani Halina zgłosiła swój udział w konkursie organizowanym przez czasopismo "Modna Gospodyni" - "Nasze kulinarne dziedzictwo" z potrawą "Pierogi z grzybami" i "Chleb wiejski żytni". Tego rodzaju działania mają zachęcić turystów do odwiedzania naszej pięknej i gościnnej ziemi. 

   

Dzięki takiej aktywnej postawie rolników życie w gospodarstwie wiejskim staje się ciekawsze i dostatniejsze. Życzę rodzinie państwa Żukowskich wytrwałości i powodzenia w podejmowanych przedsięwzięciach, ku obopólnemu zadowoleniu turystów i gospodarzy.

   

indeks tematyczny "WIGRY" home Wigierski PN spis treści następny artykuł

.

.