350-LECIE   PRZYBYCIA   KAMEDUŁÓW   NAD  WIGRY

350-LECIE PRZYBYCIA KAMEDUŁÓW NAD  WIGRY

ks. dr Ryszard Sawicki


Widok klasztoru z lotu ptaka.
Fot. Dariusz Szczepańczyk,
fotografia ze zbiorów Fundacji Wigry Pro

Perła ziemi suwalskiej – XVIII-wieczny klasztor w Wigrach – fascynuje i przyciąga wielu pielgrzymów i turystów z Polski oraz z zagranicy. Wciąż urzeka swoim malowniczym położeniem pośród wód, pagórków i lasów o zmiennych barwach zależnych od pór roku. Jego niezwykle bogata i barwna historia związana jest ze 132-letnią obecnością ojców kamedułów, założycieli i wieloletnich gospodarzy tego miejsca. W tym roku obchodzimy 350. rocznicę przybycia kamedułów nad jezioro Wigry. To doskonała okazja, aby przypomnieć kamedulskie dziedzictwo.

Święty Romuald (951-1027) – założyciel kamedułów

Przyszły założyciel kamedułów – Romuald – przyszedł na świat najprawdopodobniej w 951 roku w Rawennie. Pochodził z włoskiego książęcego rodu Honesti. Rodzice zapewnili mu wykształcenie w sztuce rycerskiej i obyciu towarzyskim. W młodości prowadził zwyczajne dla jego stanu życie hulaszcze i pełne uciech.

Wszystko zmieniło się pod wpływem pewnego wydarzenia. Jego porywczy ojciec Sergiusz popadł w konflikt ze swoim bratem o majątek i wezwał go na pojedynek, a Romualda zmusił do sekundowania. Przeciwnik ojca poniósł śmierć. Wstrząsnęło to Romualdem do tego stopnia, że postanowił odpokutować czyn swojego ojca w benedyktyńskim klasztorze świętego Apolinarego w Classe w pobliżu Rawenny. Wkrótce został tutaj opatem, ale szybko złożył ten urząd wiedziony pragnieniem życia pustelniczego. Dalszy żywot wiódł w samotni w rozlewisku rzeki Pad, w miejscu zwanym Pereum. Jego przykład szybko znalazł licznych naśladowców, co wymusiło na nim zakładanie nowych wspólnot. Zakonnicy żyli i składali śluby w dalszym ciągu zgodnie z Regułą świętego Benedykta, nosili również czarne habity benedyktyńskie.

Sen św. Romualda z Rawenny i początki Kongregacji Pustelników Kamedułów Góry Koronnej

Tradycja mówi, że pewnego razu podczas wędrówki między klasztorami, usnął Romuald niedaleko miasta Arezzo w Toskanii. Podczas snu ujrzał, jak jego uczniowie, ubrani w białe szaty, wprost z tego miejsca wstępują do nieba. Wizję tę przedstawia jeden z obrazów w wigierskiej świątyni. Nazywa się go „wizją świętego Romualda” lub „snem świętego Romualda”, a jego treść odnosi się do początków zakonu kamedulskiego. Romuald uznał to za znak Boży i postanowił w tym miejscu założyć nowy klasztor. Spotkał właściciela tejże doliny – Maldulo, a ten opowiedział mu, że miał identyczny sen i chcąc doprowadzić do jego realizacji, zamierzał przekazać cały ten teren pod budowę klasztoru. Miejsce to nazwano „Campo di Maldoli” (doliną Maldolego), z czego później powstał wyraz Camaldoli, a tutejszych zakonników nazwano Camaldulenses, czyli kamedułami.

Od świętego Romualda bierze początek Kongregacja Pustelników Kamedułów Góry Koronnej, powołana przez błogosławionego Pawła Justynianiego (1467-1528) – reformatora zgromadzenia, autora „Reguły życia pustelniczego”. Do końca XIX wieku założonych zostało 37 eremów należących do tej kongregacji, głównie we Włoszech. Kongregacja Pustelników Góry Koronnej posiadała w latach rozkwitu 7 eremów w Rzeczpospolitej Obojga Narodów: Erem Srebrnej Góry na Bielanach pod Krakowem, Erem Pięciu Braci Męczenników w Bieniszewie, Pustelnia Złotego Lasu w Rytwianach, Góra Królewska na Bielanach w Warszawie, Erem Wyspy Wigierskiej, Erem Margrabski w Szańcu, Erem Góry Pokoju w Pożajściu. Obecnie czynne są tylko 2 spośród 7 wymienionych – w Krakowie i Bieniszewie. Od 1866 roku siedzibą majora, czyli przełożonego generalnego, jest Sacro Eremo Tuscolano niedaleko Frascati. Obecnie Kongregacja Eremitów Kamedułów z Monte Corona liczy dziewięć eremów: 3 we Włoszech, 2 w Polsce i po jednym w Hiszpanii, Kolumbii, Stanach Zjednoczonych i Wenezueli.

Królewski dwór myśliwski

Malowniczo położona wyspa na jeziorem Wigry, która w 1667 roku stała się własnością kamedułów i siedzibą ich konwentu, od dawna znana była ze swej urokliwości i wspaniałej przyrody. Od XV wieku na polowania przybywali tu książęta litewscy i królowie polscy. Tropiono m.in. tury, niedźwiedzie, łosie, jelenie i sarny. Główną zwierzynę łowną stanowił jednak najwyżej ceniony żubr. Wielki Książę Litewski Witold zbudował tu dwór myśliwski. Według Jana Długosza, król Korony Polskiej Władysław Jagiełło w 1418 roku – po spędzeniu Bożego Narodzenia w Trokach – wybrał się na łowy w okolice jeziora Wigry i niemal wpadł w ręce komtura krzyżackiego z Rastenburga (Kętrzyna). Profesor Knut Olof Falk przypuszcza, że wśród dworskich zabudowań w Wigrach znajdowały się budynki mieszkalne dla wielkiego księcia i jego dworzan, budynek dla służby, stajnie dla koni i brogi na siano. Na tutejszym dworze bywało wielu monarchów, w tym Zygmunt August, który koił tu swój smutek po śmieci drugiej żony Barbary Radziwiłłówny (1546). Dwór królewski, znajdujący się w głębi puszczy, za czasów Zygmunta III Wazy był już mocno zaniedbany, za sprawą jego syna – Władysława IV Wazy – w miejsce dworu powstał więc pałac myśliwski.

Fundacja Eremu Wyspy Wigierskiej

„Śmierć prowadząca zakonnika”,
XVIII-wieczne malowidło
w kryptach pokamedulskiej świątyni.
Fot. Marcin Aksjonow,
fotografia ze zbiorów Fundacji Wigry Pro

Dzięki zabiegom kanclerza litewskiego Krzysztofa Zygmunta Paca – wielkiego protektora kamedułów i fundatora ich klasztoru w Pożajściu koło Kowna – 6 stycznia 1667 roku król Jan II Kazimierz Waza ufundował Eremus Insulae Vigrensis. Teren usytuowany na wyspie w głębi puszczy wydawał się kamedułom bardzo atrakcyjny ze względu na ich pustelniczy tryb życia. Tradycja lokowania kamedulskich klasztorów w trudno dostępnych miejscach znajduje swoje potwierdzenie w herbie Zgromadzenia Pustelników Kamedułów Góry Koronnej. Przedstawia on Górę Koronną (Monte Corona) w Camaldoli. W herbie Suwałk, miasta założonego staraniem wigierskich przeorów ojca Emiliana Wosińskiego i ojca Ildefonsa Żmujdzina, widnieją również trzy zielone wzgórza z krzyżem, umieszczone pomiędzy dwoma zakonnikami.

Należy pamiętać, że fundacja tego klasztoru stanowiła jakby dopełnienie ślubów lwowskich z 1656 roku, a jej celem było „uproszenie Boga przez modły pobożnych mężów, ażeby raczył odwrócić ciągłe klęski, jakiemi Polska za panowania króla tego była nawiedzana”. Zgody na fundację klasztoru udzielili papież Klemens IX i biskup wileński Aleksander Sapieha. Pierwszym przełożonym został o. Franciszek Wilga.

Uroczysty moment nadania wyspy wraz z zabudowaniami, okolicznymi jeziorami oraz częścią Puszcz Perstuńskiej i Przełomskiej przedstawia kompozycja usytuowana w kaplicy świętego Romualda w pokamedulskim kościele w Wigrach. Główną postacią jest schodząca po tronowych stopniach sylwetka króla Jana Kazimierza. Król Polski kieruje swoje kroki ku dwóm kamedułom. Jan Kazimierz w stroju koronacyjnym, w lewej dłoni trzyma królewskie berło skierowane ku zbliżającym się zakonnikom. Na drugim planie wyraźnie widoczna sylwetka wigierskiego klasztoru na wyspie otoczonej wodami jeziora z zarysowanym na horyzoncie pasem szarozielonej puszczy. Wigierskiego fundatora przedstawia także konterfekt umieszczony w zakrystii.

W 1668 r. wspomniany król pisał o przyjeździe kamedułów nad jezioro Wigry: „Doniósł Nam Wielebny Ociec Wilga przełożony Oyców Camedułów Wigierskich, iż na Introduktię onych Sam Wielebny w Bogu Xiądz Biskup Wileński zajechać ofiarował się, z czego wielce contenci jesteśmy(…)”.

Budowa wigierskiego klasztoru

„Jan II Kazimierz Waza - fundator eremu”,
obraz autorstwa Wiktora Winikajtisa
można obejrzeć w kościele wigierskim.
Fot. Ryszard Sawicki,
fotografia ze zbiorów Fundacji Wigry Pro

Eremici świętego Romualda osiedlili się tu w 1668 roku i rychło przystąpili do zagospodarowania wzgórza. Początkowo Wigry były filią konwentu bielańskiego pod Warszawą. W 1685 r. erygowano już autonomiczny przeorat, którego pierwszym przełożonym był o. Michał Anioł. Szeroką groblą połączono wyspę z lądem, wskutek czego powstał tzw. półwysep klasztorny. W krótkim czasie wybudowano drewniane budynki służące zakonnikom, a po pożarze w 1671 r. przystąpiono do wznoszenia obiektów murowanych. W latach 1694-1745 wybudowano murowaną świątynię pw. Niepokalanego Poczęcia NMP. Autorem projektu był prawdopodobnie włoski architekt Piotr Putini. Barokowy kościół został zaprojektowany na planie krzyża, posiada dwie smukłe wieże. Jest dość surowy na zewnątrz, ale w latach swojej świetności miał niezwykle bogate wnętrze. Do wykończenia świątyni kameduli sprowadzali cenne materiały, m.in. czarne marmury dębnickie i włoskie majoliki.

Według opisu Aleksandra Połujańskiego, umieszczone tam „(…) obrazy odpowiadały wspaniałéj całości gmachu; artyści Włoch i Litwy, zwłaszcza Smuglewicz, przykładali się swemi arcydziełami do ozdoby tego przybytku Pańskiego. Sprzęty kościelne i szaty kapłańskie przepychem i smakiem zastosowane były do wspaniałości domu Bożego. Wszystkiém tém przedstawić chciano pobożnemu ludowi wielkość Boga, potęgę Jego i próżność mamony świata”.

Wraz z budową kościoła postępowały prace przy innych zabudowaniach: eremitorium z 10 domkami pustelniczymi ustawionymi w dwóch równoległych liniach, foresterii (dom gościnny), infirmerii (izba chorych), refektarzu (jadalnia), domu furtiana, wieży zegarowej i pomieszczeniach gospodarczych (m.in. wozownia, spichlerze, piekarnia, gorzelnia, browar, stolarnia, malarnia). Całość otoczono wysokim i grubym murem. Pragnąc uchronić klasztor od tego, by w przyszłości nie podmywały go wody, wybudowano mnóstwo piwnic, nazywanych wówczas sklepami, (np. winną, miodową, piwną, warzywną). Murarzy, stolarzy, snycerów, malarzy, kowali, stelmachów, zegarmistrzów, tkaczy i innych potrzebnych fachowców sprowadzano zazwyczaj z zagranicy, m.in. z Włoch, Anglii i Prus. Do pomocy przydzielano im miejscowych, zdolniejszych mężczyzn, którzy uczyli się rzemiosła od swoich mistrzów.

Stawy rybne, ogrody i zwierzyniec

W niedużej odległości od klasztoru usytuowane były dwa stawy rybne, w których znajdowały się skrzynie na różne gatunki ryb. Wigierskie wody obfitowały m.in. w okonie, łososie, sieje, sielawy, karpie, liny, szczupaki, węgorze, sumy, pstrągi i leszcze.

Oprócz małych ogródków urządzonych przy eremach, wigierski klasztor posiadał trzy duże ogrody owocowe i warzywne. W ogrodzie usytuowanym tuż przy pustelni od strony wschodniej o powierzchni 10 morgów magdeburskich znajdowało się 587 drzew owocowych, 8 zagonów inspektowych i oranżeria. W drugim ogrodzie, od strony zachodniej klasztoru pomiędzy zabudowaniami gospodarczymi, rosły 353 drzewa owocowe. Trzeci zaś, wśród łąk po lewej stronie grobli prowadzącej z Magdalenowa do Wigier, uprawiany był jako warzywnik. Pieczę nad ogrodami sprawował biegły w swej sztuce ogrodnik. Ostatnim z nich był Adam Witkowski.

Przy największym ogrodzie znajdował się oddzielony wysokim parkanem zwierzyniec. W przyległej puszczy łowiono młode łosie, jelenie, sarny czy zające. Dozór nad zwierzętami sprawował łowczy, a gdy „dobrze podrosły, rozdawano je dostojnym osobom”.

Codzienne życie kamedułów i ich „Memento mori”

Piękny opis codziennego życia kamedułów pozostawił Ludwik Zarewicz: „Prowadząc żywot bardzo surowy ćwiczyli się nieustannie w rozmyślaniach pobożnych, zachowywali jak najściślejsze milczenie i ciągłe posty, a każdy spożywał z osobna w pustelni swej postną strawę, której mu jak i innych nieodzownych do życia potrzeb, klasztor dostarczał. Przytem zapuszczali długie brody, chodzili boso i na twardem sypiali posłaniu – słowem wszystko w nich przypominało żywo egipskich i syryjskich pustelników z pierwszych chrześcijaństwa czasów”.

Wciąż żywe są opowieści o wigierskich kamedułach, które przedstawiają pustelników jako na co dzień obcujących z wiecznością. Rozłąka ze światem ułatwiała im kontakt z rzeczywistością nadprzyrodzoną. Mówi się o nich, że spali w trumnach i pozdrawiali się jedynie słowami: „Memento mori” („Pamiętaj, że umrzesz”). Wspominane przekazy ludowe to jednak w dużej mierze owoce swoistej legendy otaczającej ukryte za murami życie eremitów. Kameduli nie używali trumien ani za życia, ani nawet po śmierci. Ciało zmarłego zakonnika wkładane było na desce do niszy w kryptach i zamurowywane. Reguła kamedułów zakładała milczenie, ale należy pamiętać, że wigierscy eremici, jak każda zorganizowana społeczność (np. w 1773 r. było tu 23 zakonników – 15 kapłanów, 2 kleryków i 6 laików), musieli jednak wspólnie podejmować ważne dla konwentu sprawy, otaczać opieką duchową swoich młodszych współbraci, a więc ich absolutne milczenie jest jedynie legendą.

Troska duszpasterska o miejscową ludność

Wypełniając codzienne powołanie pustelnicze, wigierscy kameduli troszczyli się o własny rozwój duchowy, nie zapominając przy tym, że w ich rozległych dobrach zamieszkiwała ludność, której należało zapewnić właściwą opiekę duszpasterską. W 1788 roku przeor Stanisław stwierdził, że z chwilą przyjścia zakonników w te strony mieszkańcy darowanych im terenów często umierali bez sakramentów, dzieci bez chrztu, a spowiedzi wielkanocnej nie odbywano. Choć sami kameduli nie mogli prowadzić duszpasterstwa, bo zabraniała im tego reguła zakonna, to szybko zaradzili temu problemowi. Staraniem pustelników wybudowano w ich dobrach dwa kościoły – jeden w Magdalenowie (1680), a drugi w Suwałkach (1710). W obu świątyniach do 1763 r. posługiwali kapłani diecezjalni, a w latach 1763-1800 bernardyni z Tykocina.

Staraniem wigierskich kamedułów przy kościele pw. św. Krzyża w Suwałkach, w dobie działalności Komisji Edukacji Narodowej, utworzono szkołę elementarną. Mieściła się ona w drewnianym budynku, przy którym znajdowało się także mieszkanie dla nauczyciela. Frekwencja nie była stała: zimą do szkoły uczęszczało 50 dzieci, a latem 20 ze względu na prace w polu. Uczniami szkoły były dzieci mieszczan, kmieci z pobliskich wsi i okolicznej szlachty. Nauczyciela zasadniczo utrzymywał klasztor, choć rodzice dopłacali pewną kwotę. Dziatwa szkolna uczyła się czytać i pisać, poznawała arytmetykę oraz podstawy języka łacińskiego.

Kameduli ufundowali także dwa przytułki dla schorowanych i niedołężnych starców. Jeden z nich znajdował się w Suwałkach, a drugi w Wigrach; w 1791 roku w suwalskim znajdowało się 6 osób, a w wigierskim 2. Ich podopieczni mieli zapewnioną opiekę medyczną. Klasztor troszczył się m.in. o remonty, drewno na opał, żyto i mąkę, ziemniaki oraz warzywa.

„Sen św. Romualda”,
przedstawienie malarskie
autorstwa Wiktora Winikajtisa.
Fot. Ryszard Sawicki,
fotografia ze zbiorów Fundacji Wigry Pro

Pionierzy rozwoju gospodarczego ziemi suwalskiej

Wigierscy kameduli, we współpracy z wcześniej przybyłymi sejneńskimi dominikanami, na terenie dawnych ziem zaniemeńskich odegrali ogromną rolę nie tylko w zakresie krzewienia wiary i kultury, ale także jako pionierzy rozwoju gospodarczego tych ziem. Przyczynili się do zdynamizowania osadnictwa, do rozwoju rolnictwa (eksport zboża za granicę), ogrodnictwa, rzemiosła i uprzemysłowienia na terenie dzisiejszej Suwalszczyzny. Większość kamedulskich wsi powstała w XVIII w. Najpierw przeważały wsie puszczańskie, a wraz z zagęszczaniem się osadnictwa rosła ilość folwarków i wsi z chłopami oczynszowanymi. Na obszarze dóbr kamedulskich znajdowały się osady rudnicze, cegielnie, piece smolne i dziegciarnie. Zakonnicy posiadali też 6 młynów, piec wapienny, browar, słodownię, gorzelnię i hamernię miedzianą. Własność klasztoru stanowiły 404 barcie. W 1715 roku w dobrach wigierskich znajdowało się: 5 folwarków, 30 wsi, miasteczko Suwałki (prawa miejskie klasztor nadał im w 1715 r., a król w 1720 r.), 2 rudnie, 2 cegielnie, 28 jezior i 7 rzeczek. Według taryfy podymnego z 1789 r. w dobrach wigierskich znajdowało się 1352 dymy (w tym 1 dym klasztorny, 3 karczemne, 12 folwarcznych, 1213 dymów gospodarzy gruntowych, 69 ogrodniczych, 54 chałupniczych) i 8452 mieszkańców. Erem Wyspy Wigierskiej w czasach swojej świetności należał do najbogatszych na terenie Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Na mocy uchwały sejmu Rzeczypospolitej z 1775 r. przeprowadzono na nowych zasadach pobór podatku podymnego na rzecz skarbu królewskiego. Według przeprowadzonych wówczas szacunków dochody kamedulskiego eremu w Wigrach wynosiły 53983 złotych, w Bielanach pod Warszawą 14259 złotych, w Pożajściu 8736 złotych, w Rytwianach 8139 złotych, w Bielanach pod Krakowem 7943 złotych, w Bieniszewie 3566 złotych i w Szańcu 3129 złotych.

Kasata dóbr zakonnych

Wigierskim kamedułom przyszło żyć w niełatwych dla Rzeczypospolitej czasach zmagań politycznych. Pozostając wierni Ojczyźnie w potrzebie, zasłużyli z pewnością na miano wielkich patriotów. Srebra kościelne z kościołów w swoich dobrach przekazali w 1794 r. na pomoc Powstaniu Kościuszkowskiemu. Wspierali też powstańców zaopatrzeniem. Jeden z eremitów – o. Stanisław Felkier przez 3 lata przebywał w twierdzy głogowskiej, do której został zesłany przez zaborcę. Po III rozbiorze Polski konwent kamedułów w Wigrach znalazł się pod panowaniem pruskim. W 1796 r. władze zaborcze skonfiskowały dobra kamedułów wigierskich, a w 1800 r. usunięto ich z Wigier. Zaborca szybko pozbył się niewygodnych zakonników, którzy dniem i nocą modlili się w intencji Ojczyzny. Władca pruski zagarnął przy tym cały majątek klasztorny. Rząd pruski zdecydował, że klasztor stanie się siedzibą nowo utworzonej diecezji (historia wigierskiego biskupstwa to temat na odrębny artykuł). W lipcu 1800 r. kameduli udali się na warszawskie Bielany i nigdy tu już nie powrócili.

Doskonałym podsumowaniem refleksji dotyczącej bogatej historii wigierskich kamedułów, snutej w 350. rocznicę ich przybycia nad Wigry, są z pewnością słowa Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego z jego książki zatytułowanej Puszcze polskie (1936): „Wigry – jedyne to miejsce, gdzie człek, nie zrywając współżycia z ludźmi, może spokojnie, nie śpiesząc się, uczynić rachunek sumienia, zrozumieć, co uczynił złego i jak winien to naprawić, odetchnąć od zgiełku życia i dojść do równowagi ducha. Cicha puszcza, dobiegająca prawie do samych brzegów, majestatyczne, niby zadumane jezioro, wyspa wigierska, tchnąca siwą, pracowitą przeszłością i myślami bogobojnych pustelników, działają kojąco. Tę ciszę odczuwa tu każdy, a spływające nań ukojenie przepełnia serce radością rzewną, która zmusza do milczenia niby w obliczu świętości (…). Patrząc ze szczytu wieży kościelnej na nieobjęte okiem rozlewisko jeziorne, na ciemną ścianę puszczy i srebrną wstęgę Hańczy, mimo woli myśli się o dawnych dziejach i wielkich ludziach, o nicości spraw ziemskich i o majestatycznej beznamiętnej mądrości natury, nieuznającej więzów czasu i chwilowych praw i dążeń ludzkich, przepłacanych zawsze potem, łzami i krwią”.

(artykuł opublikowany w kwartalniku WIGRY nr 1/2018)

  

  

© Wigierski Park Narodowy

webmaster